poniedziałek, 14 maja 2012

30 Day Book Challenge - dokończenie i ogłoszenie

#21 - Książka, która przyniosła ci wielką przyjemność, ale wstydzisz się przyznać, że ją czytałaś - książek takich nie było, ale był film. Zmierzch. Tylko nie mówcie mojemu narzeczonemu ;-)
#22 - Ulubiona seria wydawnicza - tutaj silna konkurencja: Jeżycjada i Świat Dysku.
#23 - Ulubiony romans - nie czytam romansów.
#24 - Książka, która okazała się jednym wielkim oszustwem - kiedy czytałam Kod Leonarda Da Vinci, byłam pewna, że coś w tym jest. Cóż, dałam się nabrać :)
#25 - Ulubiona autobiografia/biografia - przeczytałam w życiu tylko Rockmanna, więc nie mam z czego wybierać :P
#26 - Książka, którą chciałabyś przeczytać, a jeszcze nie jest napisana - coś od Stachury. Tylko niestety kolejna nigdy nie powstanie.
#27 - Książka, którą byś napisała, gdybyś umiała - kryminał z nutką fantastyki o tytule Chłopiec Schrödingera. Tylko nie wiem jeszcze, o czym to będzie... (prawa do tytułu zastrzeżone! ;-))))
#28 - Książka, której przeczytania bardzo żałujesz - Alchemik. Za dużo myślenia, za mało wniosków, generalnie nic mi z tego nie wynikło. Taka pusta filozofia, nibymądre aforyzmy. Ale czy żałuję bardzo? To chyba za duże słowo.
#29 - Autor, którego omijasz - Coelho, z przyczyn powyższych.
#30 - Autor, którego wszystkie książki czytasz - Pratchett, Chmielewska, Stachura, Tolkien,...

I to by było na tyle. 
Bardzo chciałam przeprowadzić to wyzwanie regularnie, dzień po dniu. Niestety za wiele się w moim życiu teraz dzieje - piszę pracę licencjacką, robię kurs na prawo jazdy, a do tego trzeba mi się już uczyć do egzaminów. Dlatego też ostatnio nie mam czasu czytać dla przyjemności. A raczej czytam, bo mam w perspektywie egzamin z polskiej literatury najnowszej, do którego lektury wybieram samodzielnie - ale nie sądzę, bym znalazła czas na pisanie recenzji przed końcem czerwca. Tak więc zawieszam moją radosną pisaninę tutaj, dopóki się nie obronię ;-) A jak wrócę, obiecuję - poodwiedzam Was i wrócę do recenzowania. 
Pozdrowienia i powodzenia dla wszystkich zmagających się z sesją i pracą dyplomową ;-)

wtorek, 1 maja 2012

30 Day Book Challenge #9 - #20

Różne okoliczności sprawiły, że blogowanie zupełnie wypadło mi z głowy. Ale już spieszę z poprawą! Zebrało mi się aż jedenaście punktów książkowego miesiąca, króciutko je uzupełnię. 

#9 - Książka wielokrotnie przez Ciebie czytana: Władca Pierścieni, wszystkie trzy części.
#10 - Pierwsza książka przeczytana przez Ciebie: Pocahontas Disneya, miałam może cztery lata ;-)
#11 - Książka, dzięki której zaraziłeś się czytaniem: zawsze lubiłam czytać, po długiej przerwie w czytanie wciągnął mnie Mort Pratchetta.
#12 - Książka, która tak wycieńczyła Cię emocjonalnie, że musiałaś przerwać jej czytanie lub odłożyć na jakiś czas: To Kinga. Tak się bałam (dawno temu), że odłożyłam w połowie i do dziś do niej nie wróciłam.
#13 - Najukochańsza książka z dzieciństwa: wyżej wspomniana Pocahontas ;-) a także Chłopcy z Placu Broni, których kocham do dziś.
#14 - Książka, która powinna się znaleźć na obowiązkowej liście lektur w szkole średniej: Złodziejka książek Zusaka. Bo mówi o rzeczach ważnych, ściska za gardło i jest piękna.
#15 - Ulubiona książka traktująca o obcych kulturach: do tej pory nie czytałam zbyt wielu takich książek, ale w Białych zębach Zadie Smitch pojawiły się kwestie asymilacji, które zwróciły moją uwagę.
#16 - Ulubiona książka, którą sfilmowano: zdecydowanie Siekierezada Stachury w reżyserii Witolda Leszczyńskiego.
#17 - Książka, którą sfilmowano i zrobiono to źle: Ogniem i mieczem w reżyserii Hoffmana. Wyszła lekka katastrofka ;-)
#18 - Twoja ukochana książka, której już nie można kupić: nie ma takiej, jak dotąd zawsze mi się udaje ;-)
#19 - Książka, dzięki której zmieniłaś zdanie na jakiś temat: Próchno Berenta. Miałam swego czasu fazę na bohemę artystyczną, ale po tej książce przeszło mi na amen.
#20 - Książka, którą byś poleciła osobie o wąskich horyzontach myślowych: Poczwarka Terakowskiej.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

"Wyklęte pokolenia" - Janusz Rolicki

Tytuł: Wyklęte pokolenia
Autor: Janusz Rolicki
Wydawnictwo: Nowy Świat
Rok wydania: 2011
Ocena: 7/10

Zawsze lubiłam książki traktujące o życiu polskiej szlachty. Trylogię Sienkiewicza wręcz uwielbiam. Pamiętam, jak z okazji kolokwium z sarmatyzmu zagłębiałam się w książki Tazbira na ten temat. Kiedy usłyszałam o powieści Rolickiego, pojawiła się okazja do dalszego wsiąknięcia w tę tematykę. Bo popatrzcie - zwykle mówi się raczej o XVII, XVIII wieku czy początkach XIX. A nigdy jakoś (choć oczywiście wiem, że taka literatura istnieje) nie spotkałam się z historią z przełomu XIX i XX wieku, czasom nam bliższym, brzemiennym w różnorakie zawieruchy dziejowe.

Wyklęte pokolenia to historia ziemiańskiej rodziny Zabiełło-Krzemieńskich herbu Korczak, wywodzącej się z terenów dzisiejszej Ukrainy, tak licznie przecież zamieszkanych kiedyś przez polską szlachtę. Choć nie jest to typowa saga, akcja powieści obejmuje czasy od 1864 roku po koniec drugiej wojny światowej. Główny wątek skupia się na losach Jaremy Krzemieńskiego, który jako piętnastolatek przeżywa powstańczy epizod i rodziny, którą później zakłada. 

Fabuła jest w zasadzie tylko przyczynkiem do całej wielkiej rozprawy. Przede wszystkim rozprawy historiozoficznej, ilustrującej powolny proces rozpadu polskich rodzin szlacheckich i ich dalsze losy. Wywłaszczenia, wygnania, deklasacja, ucieczki, i próby zachowania (a czasem przede wszystkim odnalezienia) tożsamości i ustosunkowania się do nowej rzeczywistości były przecież doświadczeniem właściwym nie tylko rodzinie Krzemieńskich. Wspaniałe jest w tej książce obiektywne spojrzenie na wszystkie te dylematy. Rolicki wkłada bowiem w usta bohaterów poglądy czasem skrajnie różne, dzięki czemu konfrontacja ich następuje właściwie na bieżąco. Brak tutaj odgórnego oceniania, za to mamy okazję porównać na przykład postawę wojskowych, czynnie biorących udział w procesach decyzyjnych polskiego podziemia, jak i "historiozoficzne dylematy starej baby". 

Książka ta powstała na bazie opowieści i mitów rodzinnych zebranych przez Rolickiego. Spotykamy świat od tej drugiej strony, od strony żywych historii, a nie tylko suchych faktów. Bohaterowie pamiętają bowiem wywózki kibitkami na Sybir - ojciec Maryli jest przecież zesłańcem - by potem usiąść za kierownicą automobilu i dać się powieźć tej dziwnej maszynie. A przecież za chwilę nad głowami zahuczą samoloty, gdzieś obok zagra radio. Krzemieńscy stają się świadkami i kronikarzami przemian, jakie dokonują się w Europie w ich czasie. Chcąc nie chcąc uczestniczą w nich czynnie, stając się trybikiem w wielkiej machinie Historii.

Chwilami książkę tę można czytać jak źródło historycznej wiedzy. Mnóstwo tu informacji, dat, faktów. Pozwala to w znośny, niepodręcznikowy sposób usystematyzować swoje pojęcie o tych niespokojnych czasach. Miejscami jest tego zbyt wiele, co sprawia, że książkę czyta się dość długo i powoli, z przerwami, bo można się nieco zmęczyć. Przeszkadza również jej niestaranne pod względem korektorskim wydanie. Znalazłam bardzo wiele literówek i - co nie powinno mieć absolutnie miejsca - błędów w datach (np. 1998 zamiast 1898). Oczywiście, to zarzut raczej w stronę redakcji, a nie autora.

To są jednak drobiazgi. Powieść jest niesamowicie wciągająca, ciekawa, nasycona kresową polskością, która tworzy wspaniałe obrazy dokumentujące tradycje i kulturę szlachecką tamtego czasu. To obowiązkowa pozycja dla miłośników powieści historycznych, ale nie tylko - warto Wyklęte pokolenia przeczytać, by wciąż poszerzać swoje horyzonty.

Za egzemplarz dziękuję portalowi

czwartek, 19 kwietnia 2012

30 Day Book Challenge #6, #7, #8

#6 Książka, przy której płaczę
Jest wiele takich, przy których się rozkleiłam. Ostatnio tak było przy Dziewczynce w zielonym sweterku. Jednak za każdym razem, a było ich już wiele, łzy mi ciurkiem lecą przy Małej księżniczce Frances Hodgson Burnett... ;-)

#7 Książka, przez którą trudno przebrnąć
Ech, chyba istnieje książka, która będzie zwyciężać we wszystkich rankingach na czytelniczą klęskę. Oczywiście - Popioły Żeromskiego. Największy książkowy koszmar, jaki zdarzyło mi się czytać.

#8 Mało znana książka, która nie jest bestsellerem, a powinna nim być
Być może nie będzie to książka zupełnie nieznana, ma bowiem sporo czytelników (336 ocen na Lubimy Czytać), a ostatnio wyszło nawet jej wznowienie. Mowa o książce Waltera Moersa pod tytułem Miasto Śniących Książek, najgenialniejszą ucztę dla wyobraźni, jaka kiedykolwiek powstała ;-)


poniedziałek, 16 kwietnia 2012

30 Day Book Challenge #5 i mała prośba

Dzisiaj dzień z książką non-fiction, która sprawiła mi przyjemność. Przyznam się szczerze, że do tej pory czytałam takich książek niezmiernie mało. 
Będzie krótko i zwięźle, bo cóż tu się rozpisywać? 
Ogromnie miło czytało mi się Rockmanna Wojciecha Manna. Mogę tej książce zarzucić tylko długość - zajęła mi jedynie godzinę... ;-)
I piękne wydanie, oczokłująca okładka, i w ogóle. Sama przyjemność.



Mam drobną prośbę. Zauważyłam, że obrazek do tego wyzwania wykonany przeze mnie zaczął krążyć - oczywiście nie mam nic przeciwko, ale proszę - dajcie mi o tym znać i pod obrazkiem zamieście do mnie odnośnik. To nic nie kosztuje ;-)