piątek, 17 czerwca 2011

Żyję, żyję ;-)

Wiem, to tak głupio zakładać bloga, a potem zaraz zapominać o nim na parę tygodni. Ale spokojnie, już mam plan na czas najbliższy. Otóż egzamin z HLP zdaję za tydzień w sobotę - i od sobotniego południa mam już wakacje ;-) Zaraz po egzaminie wyjeżdżam na kilka dni i zabieram ze sobą część poniższego stosu, a od czwartego lipca zaczynam praktyki w magazynie TAKE ME. Będę robić korekty. Na szczęście nie będzie tego zbyt wiele, swobodnie będę więc mogła zajmować się wieloma rzeczami, które uwielbiam, a na które ostatnio nie było czasu. Będzie więc duuuuuużo czytania i duuuuużo pisania!
Tymczasem zmykam czytać lektury na egzamin, pozdrawiam serdecznie i obiecuję nadrobić wszystkie braki. W tym nieodwiedzanie innych blogów... ;-)

czwartek, 5 maja 2011

Pierwsze stosiki

Sesja zbliża się wielkimi krokami, a po drodze mnóstwo różnych spraw. Biegam, załatwiając sobie staż (Wydawnictwo Replika!), czytam w dużym tempie lektury na historię literatury, piszę prace zaliczeniowe... Dużo się dzieje. A tu pod nosem, w międzyczasie, systematycznie rośnie mi stos książek do przeczytania "dla przyjemności", to jest, poza trybem studiów. Bo nie ukrywam, wiele z moich obowiązkowych lektur jest dobra do czytania i wartościowa :) Niestety, gorzej z czasem na pisanie o nich. Myślę, że po sesji, pod koniec czerwca, znajdę czas, by napisać choć o kilku z nich.

A mój gromadzony od troszkę ponad miesiąca stosik wygląda tak:


Od góry:
Vladimir Nabokov - Lolita
Krzysztof Piskorski - Poczet dziwów miejskich
L.J. Braun - Kot, który... - kilka tomów z serii
Mario Puzo - Ojciec chrzestny
Neil Gaiman - Księga cmentarna
Andriej Bielanin - Tajny wywiad cara Grocha
Terry Pratchett - Świat finansjery
Carlos Ruiz Zafón - Pałac Północy
Haruki Murakami - Sputnik Sweetheart
Julian Tuwim - Czary i czarty polskie

Już nie mogę doczekać się czytania tych wszystkich przyjemności... ;)
Tymczasem najpierw czeka na mnie ten stos + kilka jeszcze pozycji, których nie mam na stanie. Deadline - 13 czerwca. Ciekawe, ile się uda przeczytać...


Henryk Markiewicz - Literatura pozytywizmu
Maria Podraza-Kwiatkowska - Literatura Młodej Polski
Programy i dyskusje literackie okresu Młodej Polski
Programy i dyskusje literackie okresu pozytywizmu
Jan Kasprowicz - Wybór poezji
Henryk Sienkiewicz - Wybór nowel i opowiadań
Bolesław Prus - Opowiadania i nowele
Aleksander Świętochowski - Dusze nieśmiertelne
Stefan Żeromski - Wybór opowiadań

I teksty, których nie mam na zdjęciu:
Stanisław Wyspiański - Wesele
Stanisław Wyspiański - Wyzwolenie
Stanisław Wyspiański - Warszawianka, Lelewel, Powstanie listopadowe
Tadeusz Miciński - Wybór wierszy
Stanisław Przybyszewski - Wybór pism
Leopold Staff - Wybór poezji
Stefan Żeromski - Ludzie bezdomni
Wacław Berent - Próchno
Adam Asnyk - Wybór wierszy
Maria Konopnicka - Wybór nowel
Maria Konopnicka - Wybór opowiadań
Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Wybór poezji

Ufff... Dużo. Trzymajcie kciuki.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

"W małym domku" - Tadeusz Rittner

Tadeusz Rittner - W małym domkuTytuł: W małym domku
Autor: Tadeusz Rittner
Wydawnictwo: Universitas, Kraków
Rok wydania: 2003
ISBN: 83-7052-475-3
Moja ocena: 8/10

Przyznam się szczerze, że nie przepadam raczej za utworami dramatycznymi. Lubuję się w języku narratorów, opisach postaci, ich gestów i mimiki. Zawsze szukam w książkach obrazów jak najbardziej plastycznych, oddziałujących na wyobraźnię. Czytając dramaty zawsze miałam ogromny problem z wyobrażeniem sobie sytuacji, gestów, mimiki. Skromne didaskalia nigdy mnie były wystarczającą pożywką dla moich imaginacji. Przyczyną takiego stanu rzeczy może było to, że teatr nigdy nie zagrzał miejsca w moim życiu, być może dlatego, że pierwsze spektakle, na które (w zasadzie siłą) mnie zaprowadzano, były po prostu albo niezrozumiałe, albo kiepskie. Stąd też brak ciągot do podejmowania kolejnych prób. Zawsze więc dramatom brakowało w moim odczuciu głębi. Nie umiałam wczuć się w postaci, zrozumieć ich emocji, zobaczyć ich twarzy.
Po Rittnera sięgnęłam, ponieważ znajduje się na mojej polonistycznej liście lektur. A z tym to wiadomo - już samo pojęcie lektury obowiązkowej ma jakiś nieprzyjemny, odstręczający wydźwięk.I przyznaję, mocno, mocno się zdziwiłam.

Dramat ten opowiada historię doktora Lolka i jego żony Marii. Mieszkają w tytułowym małym, białym domku, pod którego oknami rosną malwy. Mają synka Antosia i służącą. Wiedzie im się dobrze - doktor jest szanowany i lubiany w miasteczku, ma wielu przyjaciół, ma zostać lada dzień wybrany burmistrzem. Pacjenci uwielbiają go i wręcz udają choroby, żeby tylko ich odwiedził. Maria zaś jest spokojną, roztargnioną nieco panią domu, która w swoim mniemaniu zbyt mało odróżnia się od służącej Kasi - wszak ta rozmawia z panią niemal jak z równą sobie, jednocześnie niefrasobliwie traktując swoje obowiązki. Jest jeszcze Wanda, kuzynka doktora (która według mnie gra w tej historii jedynie pozornie skromną rolę). Któregoś dnia do drzwi puka mężczyzna, który początkowo bierze Marię za służącą. Okazuje się, że to nowy lokator, któremu doktor, nie mówiąc żonie, wynajął pokój.

Po raz pierwszy podczas lektury dramatu nie miałam trudności ze stworzeniem sobie obrazu w wyobraźni. Każdy z bohaterów ma swój indywidualny idiolekt, sposób operowania słowem, pauzami, oddechem. Dzięki temu natychmiast wyczuwa się ich emocje, charaktery i myśli. W jakiś niezwykły sposób w ich płynnej przecież mowie widać czytelnie każde zawahanie, czuje się każdy gest. Można z ich słów czytać o nich samych jak w otwartej księdze. Język jednych postaci jest prostoduszny, inne sączą ironię pomiędzy wierszami. Rittner doskonale oddał żywą, potoczystą mowę, sprawia to, że dramat czyta się szybko, jednym tchem. Wciągnęłam się tak, że nie zauważałam nawet technicznego przejścia pomiędzy aktami sztuki.

Przede wszystkim książka ta stanowi wartościowe studium charakterów. Niesie ze sobą jakąś psychologiczną prawdę swoich postaci, tak czytelną, że lektura tego tekstu wprawia w przygnębienie, przejmuje do głębi, zmusza do zastanowienia się nad samym sobą. Warto przeczytać, choćby dla chwili refleksji nad życiem Rittnerowskich postaci, a także własnym.