Tytuł: Desperacja
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2010
Na początek znów muszę Was przeprosić za nieobecność. Przez ostatni miesiąc miałam na głowie tyle różnych spraw, że chwilowo moje czytelnictwo pogrążyło się w zawieszeniu. Postaram się wrócić do żywych i Was w końcu poodwiedzać, bo stęskniłam się za Waszymi recenzjami!
A teraz o Desperacji. Dorwałam egzemplarz kieszonkowy w Biedronce - kiedy zobaczyłam nazwisko na okładce, wcale się nie zastanawiałam. King zawsze był dla mnie mistrzem grozy, napięcia i atmosfery amerykańskiego "nigdzie". Robił wrażenie nieziemskie. Ostatni raz czytałam go bardzo dawno temu, tym chętniej rzuciłam się na to tomiszcze.
Droga numer pięćdziesiąt, nazywana najmniej uczęszczaną drogą Ameryki. Wiedzie przez dzikie, upiorne pustkowia Nevady. Wzdłuż niej rozrzucone są malutkie, klaustrofobiczne miasteczka, a na pustyni dookoła czają się kojoty, skorpiony, ścierwniki i grzechotniki. W promieniu wielu kilometrów nie ma co liczyć na choćby jedną życzliwą duszę. To tam właśnie upiorny gliniarz czyha na swoje ofiary... Zatrzymuje bogu ducha winnych nieszczęśników, którzy odważyli się ruszyć tą drogą, aresztuje pod byle pretekstem i zawozi do Desperacji - miasteczka sprawiającego wrażenie wymarłego (bo dlaczego nikogo nie ma na ulicach...?). Młode małżeństwo, rodzina z dwójką dzieci, starzejący się pisarz i miejscowy weterynarz muszą walczyć z czymś, czego nigdy wcześniej nie spotkali. Tylko czy ich desperacja wystarczy, by wydostać się z tego tak dobrze nazwanego miasteczka?
Cóż... Czegoś w tej powieści jest za dużo. Zbyt wiele kluczowych kwestii wyjaśnia się zgodnie z zasadą deus ex machina. Burzy się spójność, gmatwa sens i w gruncie rzeczy wiele do siebie tu nie pasuje. Bo czy powinno mieszać się Boga do klasycznego horroru? Zawsze, gdy natykałam się na coś takiego, zgrzyt był niemożebny. Co prawda tutaj to aż tak nie boli (choć jest rzeczywiście kluczowe), to i tak mi przeszkadza. Do tego muszę przyznać, że nie jest to poziom mistrza Kinga, do którego przywykłam.
Poza tym arsenał środków jak najbardziej typowy dla Kinga i horroru w ogóle, dzięki czemu możemy ze spokojem Desperację nazwać klasyczną powieścią grozy, także charakterystyczną dla dorobku Kinga. Choć zdecydowanie nie umieściłabym tej książki w gronie jego najlepszych dzieł - myślałabym raczej o jakiejś niższej półce - to i tak dla miłośnika gatunku i mistrza będzie to bardzo dobra lektura.