Zrobiło mi się małe opóźnienie, więc odpowiem dziś na dwa pytania od razu. Z ogłoszeń parafialnych - goni mnie czas, jeśli chodzi o moją pracę dyplomową, czytanie dla przyjemności poszło więc nieco w odstawkę. Ale dalej czytam! Tylko wolno, z doskoku, dlatego recenzje pojawiają się rzadko. A przy okazji - mam Niucha! ;-)
#3 Książka, która mnie kompletnie zaskoczyła
Tak właściwie... Zwykle, kiedy coś czytam, wiem, czego mniej więcej się mogę po książce spodziewać. Ale był kiedyś moment w moim przedmaturalnym jeszcze życiu, kiedy nastąpił u mnie kryzys czytelniczy. I wtedy mój luby podsunął mi Terry'ego Pratchetta. To był Mort. I tak, można nazwać to zaskoczeniem. To było jak eksplozja wyobraźni ;-) Wróciłam wtedy do książek na dobre, a sir Pratchett stał się jednym z najulubieńszych pisarzy.
#4 Książka, która przypomina mi o domu
W dzieciństwie połykałam całe tony książek. Astrid Lindgren, książeczki popularnonaukowe dla dzieciaków (były takie fantastyczne serie typu Monstrrrrualna Erudycja i tak dalej. Wciąż je mam ;-)). Czytałam Pauksztę, powiastki detektywistyczne, Małe kobietki. Dom trudno mi zdefiniować, niemożliwe jest oddzielenie tego pojęcia od dzieciństwa. Ale są książki, które były w domu zawsze i które zawsze uwielbiałam. Pierwsza to pięknie wydany album czy też encyklopedia o... skrzatach. Tak! W dodatku niedawno wydano wznowienie, więc zapraszam do księgarń, by choć ją przejrzeć. Jest cudowna :-)
Jest jeszcze druga. I będzie to wybór zaskakujący, ale nie umiem jej pominąć.
Nosi tytuł Wielka księga ogrodów, autorstwa Johna Brookesa i jest zbiorem pięknych zdjęć, projektów ogrodów i porad, jak je urządzać. Pamiętam, jak leżałam z tą książką na podłodze i rysowałam własne ogrody, albo marzyłam sobie, że nasz ogród wygląda jak któryś z tych ze zdjęć... No, szaleństwo :-)
W moim przypadku Mort też był książką od której zacząłem poznawać Świat Dysku. Niedługo u mnie na blogu pojawi się recenzja Niewidocznych Akademików ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy wybór;) Ale kto powiedział, że dzieciństwo musi kojarzyć się wyłącznie z "Dziećmi z Bullerbyn" i innego tego typu książkami?;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja czytałam "Monstrrrrualna Erudycję". A "Straszną historię" również czytałaś?;)
Nie dziwi mnie wybór ogrodniczej ksiązki, bo traktuje o przyjemnym, praktycznym i jakże użytecznym temacie jakim są ogrody. Coraz bardziej lubię kwiaty i coraz więcej radości daje mi pelęgnowanie roślin :)
OdpowiedzUsuń