Proste pytanie, prawda? A jednak dla mnie nieco kłopotliwe. Są książki, które kocham od dzieciństwa, jak Dzieci z Bullerbyn, Mały wielki świat czy Jezioro Osobliwości (znacie te dwie ostatnie?), a są takie, które trafiły do mnie i mojego serducha książkoholika stosunkowo niedawno, jak cała proza Tokarczuk czy Miasto Śniących książek (cudeńko!).
Mam jednakże książkę, która już się rozpada. Czytana chyba ze czterdzieści razy, w wannie, przy jedzeniu, tramwaju, wszędzie. Jest dosłownie zamęczona czytaniem. Co więcej, nie jest to chyba pozycja jakoś szczególnie znana. Ot, książka z dzieciństwa, która na zawsze i nieodwołalnie przypadła mi do serca i trzyma ;-)
Beata Ostrowicka, Kraina Kolorów |
Smoki (jeden), magowie (siedmiu), Acusie (dwa) i Hiacynta (jeden). I mnóstwo, mnóstwo kolorów.
Nie znam ani tych Twoich dwóch książek z dzieciństwa, ani tej ulubionej :)
OdpowiedzUsuńJa podobnie, za to za "Dziećmi z Bullerbyn" po prostu przepadam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja chyba wybrałabym "Dzieci z Bullerbyn";)
OdpowiedzUsuńTej książki Beaty Ostrowickiej nie czytałam, "Małego wielkiego świata" nie znam, a "Jezioro osobliwości" próbowałam kiedyś czytać ale akurat proza pani Siesickiej do mnie nie przemawia;)
Na książki będące w takim stanie fizycznym jak Twoja "Kraina kolorów" mówi się w bibliotekarstwie że są "zaczytane". To chyba też dobre określenie;)
http://miros-de-carti.blogspot.com/
Czytałam całe wieki temu "Jezioro osobliwości", jeszcze wypożyczoną z biblioteki, kiedy chodziłam do podstawówki :) Reszty nie miałam przyjemności.
OdpowiedzUsuńCiekawy wybór ;))
OdpowiedzUsuńNiestety nie słyszałam o tej książce, za to czytałam i bardzo mi się podobały - "Dzieci z Bullerbyn".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No proszę :) Ja z dzieciństwa pamiętam taką wielką księgę z różnymi bajkami na każdy dzień w roku. Mama zawsze ją czytała mi i mojemu bratu. Mam do niej ogromny sentyment.
OdpowiedzUsuńMój wybór padłby na książkę Howarda Pyle. Mam chyba wersję "Wesołe przygody Robin Hooda" z 1963 r. Cudeńko.:)
OdpowiedzUsuń