Tytuł: Natalii 5
Autor: Olga Rudnicka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7648-682-6
Ocena: 10/10
Po przeczytaniu pierwszej recenzji tej książki już wiedziałam, że muszę, po prostu muszę, choćby nie wiem co, dorwać się do niej i przeczytać. Szczęśliwie podczas akcji wymiankowej Czytelniska na nią trafiłam - leżała i czekała tam na mnie ;-) Co mnie skusiło? Sama do końca nie wiem. Na pewno przewijające się gdzieniegdzie porównania z Chmielewską miały znaczenie. Ale poza tym...? Cóż. Magnetyzm jakiś.
Ale po kolei.
Jarosław Sucharski, pośrednik w handlu dziełami sztuki, dowiaduje się, że ma guza mózgu. Porządkuje więc swoje sprawy - spienięża majątek, pisze testament, zostawia odpowiednie instrukcje oraz depozyty u notariusza i... pieczołowicie przygotowuje swoje samobójstwo, zgłaszając je nawet na policję. Kiedy mundurowi docierają na miejsce, rzeczywiście znajdują denata. Wszystko wskazuje na to, że rzeczywiście zabił się sam, ale... Coś tu nie do końca pasuje.
Ale to nie jest największy problem. Oto bowiem notariusz zobowiązany jest wezwać do siebie spadkobierców pana Sucharskiego, a w zasadzie spadkobierczynie...
Jest ich pięć. Zupełnie innych. Z różnych miast, w różnym wieku, z różnymi pozycjami społecznymi... Łączy je właściwie jedynie fakt, że wszystkie nazywają się tak samo. A, i ojciec, oczywiście.
Właściwie połknęłam tę powieść. Choć ma ponad 550 stron, zajęła mi jedno przedpołudnie. I jestem zachwycona! Przede wszystkim - rewelacyjny pomysł na powieść. Olga Rudnicka wymyśliła niebanalną, oryginalną historię, intrygę na poziomie mojej ukochanej Chmielewskiej. Samo prowadzenie akcji jednak było zupełnie, zupełnie inne, co, ma się rozumieć, wyszło autorce tylko na dobre. Choć akcja toczy się naprawdę szybko (o co się nieco obawiałam, zważywszy na objętość książki), nie ma tego charakterystycznego dla pierwszej damy polskiego kryminału bałaganu. Owszem, dzieje się dużo, gęsto, szybko i po wariacku - ale wszystko jest jasne, czytelne i klarowne. U Chmielewskiej często trzeba czytać jakiś fragment kilka razy, by załapać, o co w tym wszystkim biega.
Każda Natalia ma swój charakterek, co sprawia, że powieść jest barwna, dynamiczna i przezabawna. Chociaż spotkałam się z różnymi zarzutami, przykładowo dotyczącymi chociażby, ujmijmy to dyplomatycznie, schematyczności dialogów, mam ochotę machnąć na nie ręką. Dla mnie ta książka to perełka, wspaniały antydepresant - nie tylko na mokre, jesienne dni. Uchachałam się niesamowicie!
Już się nie mogę doczekać, kiedy dopadnę "Natalii"! Po raz kolejny mnie namówiłaś do przeczytania jakiejś książki i - mam nadzieję - że i tym razem nie będę żałowała:)
OdpowiedzUsuńJa też, kocham tą książkę, i wszystkie Natalie i panią Olgę. A te dialogi może i schematyczne ale wymiękałam niekiedy :) Prawdziwe mistrzostwo !!!
OdpowiedzUsuńCzytałam, uwielbiam, polecam! Dziewczyny wymiatają ;)
OdpowiedzUsuńNo masz ci los... kolejna książka do przeczytania :), czytałam już kilka recenzji tej powieści, ale Twoja zrobiła na mnie wrażenie, tak wielkie że już chcę mieć tę książkę :)
OdpowiedzUsuńO, widzę, że i Tobie przypadł do gustu ta książka. Bardzo było o niej głośno w wakacje :D
OdpowiedzUsuńJa sama jeszcze czekam na swoją kolej...
Czytałam i też się zachwycałam :) Połknęłam tą książkę w jedno popołudnie zalewając się łzami ze śmiechu :)
OdpowiedzUsuń