piątek, 14 października 2011

"Czekolada" - Joanne Harris

Tytuł: Czekolada
Autor: Joanne Harris
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2000
ISBN:  ISBN 83-7255-510-9
Moja ocena: 9,5/10

Pewnego dnia w małym, prowincjonalnym Lansquenet uchyliły się nieco bramy do raju. Oto stara, opuszczona piekarnia na rynku otrzymała nowe, niezwykłe życie. Budynek wynajmuje kobieta, której w miasteczku nikt nigdy wcześniej nie widział. Vianne Rocher i jej kilkuletnia córka, Anouk, otwierają tam sklep z czekoladą.
Mieszkańcy początkowo podchodzą nieufnie do tajemniczej Vianne. W dniu otwarcia niektórzy z nich nieśmiało zachodzą do La Praline, gdzie, ku ich zdumieniu, kobieta wręcza im w prezencie ich ulubione słodycze, zupełnie jakby odgadywała ich pragnienia. Vianne szybko zaskarbia sobie przyjaźń kilku z nich, a sklep dorabia się stałych bywalców. Jednak nie przez wszystkich kobieta jest tam mile widziana. Proboszcz Reynaud bardzo szybko nabiera podejrzeń, które powoli urastają do niemal obsesyjnej niechęci. Nie jest w tym sam. W ciągu kilku tygodni życie w miasteczku zmienia się, a Vianne może mieć spore kłopoty, by urządzić dla miejscowych dzieci wielkanocny festiwal czekolady.

O rany, kochani, to najsmaczniejsza, najbardziej aromatyczna powieść, jaką czytałam kiedykolwiek. Jestem czekoholikiem na odwyku, a tam skaczą po stronach czekoladowe zajączki, biegają czekoladowe białe myszki, dzwonią czekoladowe dzwonki, turlają się czekoladowe jajka... Można oszaleć, tak się smacznie robi!
A spoza czekolady wyłania się niezwykła historia. Vianne zdaje mi się oazą spokoju, jakimś eterycznym zefirkiem, kobietą mądrą i piękną. Ma jakiś taki niezaprzeczalny urok - i nie chodzi jedynie o jej kulinarne (i nie tylko) umiejętności. Równoważą ej osobowość stali bywalcy czekoladziarni - Guillaume i jego smutny pies, impretynencka i uparta Armande, Josephine, która pięknie rozkwita na kartach powieści, rudy Roux, paranoiczny Reynaud... Słowem, cała plejada doskonale zarysowanych postaci, żywych, barwnych, ciekawych. Do tego całkiem zaskakujące zakończenie.

[spojler]
Porusza się w tej książce ciekawy problem - a mianowicie dominację Kościoła nad życiem mieszkańców miasta. Harris prezentuje obraz księdza, który rości sobie pełne prawo do kontrolowania wszystkiego i wszystkich, decydowania o ich losie i poczynaniach. Fabuła jest w tym kontekście zdecydowanie antyklerykalna, czemu trudno się jednak dziwić. Ksiądz Reynaud jest jednak postacią skrajną, nawet nieco przerysowaną, trzeba wziąć to pod uwagę.
[/spojler]

Zachwycił mnie język Joanne Harris. Powieść czyta się lekko, szybko,  delikatnie - historia po prostu przewija się przed naszymi oczyma z całą gamą swoich subtelności. Czujemy smaki, zapachy, widzimy kolory, wnętrze La Praline,... Słowem, piękna książka.

1 komentarz:

  1. Pierwsze słyszę o tej książce, ale widzę, że Tobie ona się bardzo spodobała i mam nadzieję,że znajdę ją w bibliotece, bo z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń