czwartek, 28 lipca 2011

"Sputnik Sweetheart" - Haruki Murakami i mały stosik podróżny

Tytuł: Sputnik Sweetheart
Autor: Haruki Murakami
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2006
ISBN: 83-7319-981-0
Moja ocena: 10/10
To moje pierwsze spotkanie z Murakamim. I po tej powieści jestem pewna, że nie ostatnie.

Sumire ma dwadzieścia parę lat, nosi za duży, męski płaszcz w jodełkę, ma wiecznie rozczochrane włosy, pali za dużo papierosów i pragnie zostać pisarką. Często dzwoni tuż przed świtem z pobliskiej budki telefonicznej do swojego przyjaciela, nauczyciela historii, który, dodajmy, jest w niej ogromnie zakochany. A potem Sumire zakochuje się po raz pierwszy. W siedemnaście lat starszej od siebie mężatce.

Jej ojciec prowadził klinikę dentystyczną w Yokohamie. Był wyjątkowo przystojny, jego zgrabny nos przywodził na myśl Gregory Pecka w "Urzeczonej". Sumire nie odziedziczyła tego ładnego nosa, według niej nie odziedziczył go również jej brat. Uważała to za zdumiewające, iż geny, które stworzyły ten nos, zniknęły. Jeżeli rzeczywiście zostały na zawsze pogrzebane na samym dnie zbiornika genów, świat stał się przez to smutniejszym miejscem. Taki piękny był ten nos.

Nie chcę zdradzać więcej szczegółów z fabuły. To magiczna, delikatna historia, oniryczna opowieść o miłości i samotności, uczuciach, rozumieniu i poznawaniu samego siebie. Już dawno nie czytałam książki, która całkowicie by mnie wciągnęła, tak że nie dostrzegałam zupełnie niczego wokół - ani tego, że jest strasznie zimno, ani że deszcz pada mi do mieszkania, ani zadziwiająco szybkiego upływu czasu. Czytając, czułam się jakbym śniła. Taka jest ta powieść. Jest niesamowitym, odrealnionym snem, który mógł zdarzyć się nie tylko we współczesnym Tokio i Europie, ale w każdym miejscu i czasie.

Murakami pisze bardzo lekko, naturalnie, przez tekst płynie się spokojnie i delikatnie, można dać się ponieść temu prądowi, wydarzeniom, snom i myślom. Bo tu jest dużo myśli, dużo poszukiwania siebie i swojej świadomości. Wszystko jest jasne - a każda myśl bohaterów, postaci głębokich, kolorowych i nieszablonowych - każe czytelnikowi zacząć myśleć o sobie i swoim miejscu na świecie.

Leżąc tak, na jakiś czas zamykam oczy, po czym je otwieram. Cicho wciągam powietrze i je wypuszczam. W moim umyśle zaczyna powstawać myśl, ale w końcu całkowicie przestaję myśleć. Między myśleniem a niemyśleniem istnieje niewielka różnica. Już nie potrafię odróżnić jednego od drugiego, tego, co istniało, od tego, co nie istniało. Wyglądam przez okno, aż niebo staje się białe, zaczynają płynąć chmury, rozśpiewują się ptaki i z trudem wstaje nowy dzień, budząc senne umysły ludzi, którzy zamieszkują tę planetę.

Ta powieść jest jak sen. Sen, w którym płynie się powoli po jasnobłękitnym niebie, patrząc na migoczący w słońcu turkusowy ocean.

******

Jutro wyjeżdżam i wracam gdzieś koło dziesiątego sierpnia. Internetu nie będę mieć, więc będę znów miała co nadrabiać ;-) Zabieram ze sobą małe co nieco:


Połowę już przedstawiałam (serię z kotem i Chmielewską), jeżeli chodzi o resztę:
  • Zadie Smith - Białe zęby
  • Carolyn Jess-Cooke - Zawsze przy mnie stój - ta oraz powyższa pod wpływem entuzjastycznych recenzji
  • Joe Hill - Pudełko w kształcie serca - nie wiem, czemu, ale skojarzyło mi się z Kingiem. I słusznie, bo to jego syn, o czym dowiedziałam się już po kupnie ;-)
  • Kathy Reichs - Kości w proch - jeszcze nie czytałam niczego od tej pani, a serial jest niezły, więc... czemu nie?
Do zobaczenia!

8 komentarzy:

  1. Nie lubię Murakamiego. Przeczytałam trzy książki, żeby się przekonać, ale nie udało mi się. Wiem, że to dobre książki, doceniam, ale nie czuję ich.
    Natomiast Sputnik Sweetheart wspominam najmilej.

    Udane wyjazdu, ten stosik zapowiada się obiecująco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajniutki stosik :)
    Murakamiego i ja muszę poznać. Tyle o nim na blogach, że coraz bardziej chcę się zmierzyć z jakąś jego książka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale się nie dziwię, że "Sputnik" przypadł Ci do gustu. Ja odebrałam go tak pozytywnie jak Ty :) Zresztą już kiedyś pisałam recenzję odnośnie tej książki.
    Ogólnie uwielbiam Murakamiego. Za wyjątkowy styl i to, co ze mną wewnętrznie robi. Po przeczytaniu jego książki czuję jakby słowa zostawały we mnie jeszcze przez długi czas.

    A stos jest świetny!
    I życzę udanego wyjazdu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, zabierasz się za tych pisarzy, których i ja bardzo chciałabym poznać. :) Najpierw Gaiman, a teraz Murakami. :) O, i jeszcze syna Kinga masz w zanadrzu. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż wstyd się przyznać, ale jeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora, muszę to nadrobić :) Ze stosu najbardziej interesujące wydaje się być "Pudełko...".

    PS. Podoba mi się adres bloga, kojarzy mi się ze słowem "Niedoczekanie (twoje)" i miną mojej babci, kiedy wypowiadała to zdanie (jak najbardziej komiczną) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Informuję, że moja skromna osoba znana pod nickiem Książkówka, postanowiła zmienić miejsce swojego, recenzenckiego blogowania. :) Już jutro (tj. 14.08.) pojawi się mój pierwszy wpis na blogspocie. Adres do mojego, nowego blogu to:
    http://ksiazkowka.blogspot.com .
    Bardzo proszę o zmianę na ten właśnie adres w zakładkach/obserwowanych blogach. Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie! Ewa-Ksiązkówka

    OdpowiedzUsuń
  7. 10 sierpnia już dawno za nami, a Ciebie dalej nie ma!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wracaj Kasiu do nas jak najszybciej! Brak Twoich wpisów bardzo w tym książkowym świecie :)

    OdpowiedzUsuń