Tytuł: Lolita
Autor: Vladimir Nabokov
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2007
ISBN: 978-83-7495-330-6
Moja ocena: -Dolores. Lola. Lo. Lolita.
Nie wiem, czy istnieje wiele książek, przy których pojawia się to mgliste, ale nieodparte wrażenie, że nie należy ich oceniać, szufladkować, kategoryzować. Niewykluczone, że to odczucie całkowicie subiektywne, jednakże nie mogę się od niego uwolnić. Ale też nie jest to wynik swego rodzaju rozczarowania, które towarzyszyło mi w lekturze tej książki.
Prawdę mówiąc przygotowana byłam na coś zupełnie innego. Nie umiem sprecyzować, na co dokładnie. Spodziewałam się chyba czegoś... mocniejszego. W świetle tych wszystkich kontrowersji i oskarżeń, które z okazji wydawania tej powieści przewalały się wokół Nabokova, można oczekiwać czegoś zupełnie innego kalibru. Dopiero później wzięłam pod uwagę datę powstania powieści, co trochę zmienia jednak postać rzeczy. W każdym razie, najpierw sporo nasłuchałam się na temat tej książki, o tym, że pornografia, że skandal, że wybitne dzieło, że literatura najwyższego lotu. Dopiero po wielu latach istnienia tej historii w mojej świadomości sięgnęłam po tę powieść.
To historia obsesyjnej fascynacji erotycznej Humberta Humberta. Fascynacji nimfetkami, niedojrzałymi, niewinnymi dziewczynkami. Wskutek okoliczności życiowych, których streszczać tu nie zamierzam, ze swej mrocznej przeszłości trafia do domu Charlotty Haze jako tymczasowy, dość nieoczekiwany lokator. Nie gościłby tam ani dnia, gdyby nie zobaczył JEJ. Lolity. Córki dużej Haze. Dziewczynki, której natychmiast podporządkował swoje życie.
Nabokov wybrał dla swej powieści formę niby pamiętnika, niby samooskarżenia, notatek, które miały Humbertowi posłużyć podczas procesu. Chociaż mogłoby się wydawać, że główną bohaterką powieści jest Lo, w istocie rzecz dotyczy samego Humberta Humberta. Z opowieści wyłania się jego genialny portret psychologiczny, portret wariata ogarniętego własną, chorą obsesją. Spaczona psychika szuka własnej racji, usprawiedliwień, uzasadnienia. To portret szaleńca, którego ślepe pożądanie doprowadza do czynów, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Zdumiewa jego genialna, acz chimeryczna i pofragmentowana pamięć. Fascynują podróże po Stanach, kolejne motele i atrakcje turystyczne, które znikają jak widmo, przepadając bez śladu w pamięci.
Książkę czyta się szybko, aczkolwiek zdawała mi się czasem nieco zbyt rozwlekła. Rozczarowała mnie poza tym sama Lolita. Choć dobra w niej była każda niedoskonałość, każda brudna skarpetka i niechęć do mydła i slangowe słownictwo, nie było w niej równowagi. Brakowało mi w niej czegoś, a brak ten był męczący na dłuższą metę. Z drugiej strony, czy to nie tak właśnie miało być? Spod czarów słownych odprawianych przez Humberta przy opisywaniu jej postaci wychylały się ledwie zarysy jej prawdziwej istoty. On, ogarnięty własną obsesją, nie potrafił jej poznać. A może ona po prostu taka była i na tym ma polegać jej fenomen?
Wydaje mi się, że wciąż za mało przeczytałam i za mało wiem o literaturze. Ale czuję, że to dojrzała, przemyślana powieść, rzeczywiście godna zaliczenia do najwyższej półki. Dlaczego? Są w tej książce rzeczy nieznośne, irytujące, denerwujące. I są także rzeczy genialne. To chyba najwyższa sztuka - zgrać wszystko w całość tak, by nie można było później przestać myśleć o tej historii.
Łał. Jestem wręcz zszokowana po przeczytaniu tej recenzji. Muszę koniecznie znaleźć tę książkę i ją przeczytać. Podoba mi się fabuła i ciekawi mnie jak potoczą się losy Lolity i Humberta z jego niewybrednymi fascynacjami... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
P.S. Nie oceniłaś książki w skali 1-6. Jaką ocenę byś wystawiła? :)