piątek, 8 lipca 2011

"Pałac Północy" - Carlos Ruiz Zafón

Tytuł: Pałac Północy
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-749-5978-0
Moja ocena: 7,5/10

Kalkuta, maj 1932 roku. Wychowankowie sierocińca St. Patrick's, członkowie tajemniczego Chowbar Society, spotykają się po raz ostatni w Pałacu Północy. Siedmioro przyjaciół kończy lat szesnaście, stając się dorosłymi obywatelami. Mają rozpocząć życie na własny rachunek. Któż by jednak przewidział, że ten przełomowy moment dostarczy im tak przerażających i niezapomnianych przeżyć, że odezwą się duchy nieznanej, ciemnej przeszłości, o których może lepiej nigdy się nie dowiedzieć?
Cóż, ja przewidziałam.;-) Ale o tym za chwilę.

To druga powieść w dorobku Zafóna, adresowana przede wszystkim do młodzieży. Autor sam jednak zasygnalizował, że mimo to starał się napisać powieść, do której będzie się z równą przyjemnością wracać po latach. Czy spełnił swoje założenie?
Nie jestem pewna. Niemniej, to dobra powieść. Akcja płynie sprawnie i szybko, nieco filmowa technika Zafóna nie pozwala się znudzić. Nie marnuje się przestrzeni na zbędne elementy hamujące przebieg wydarzeń. Ale tak jest jedynie w rozdziałach dotyczących stricte zasadniczej historii. Te poprzecinane są obszernymi monologami narratora, pełnymi wyjaśnień i uzupełnień, co dla mnie jest zabiegiem, co tu dużo mówić, irytującym. Bardzo nie podobają mi się też zaburzające równowagę całości długie monologi pani Aryami, mające na celu najpierw zawiązanie dalszej akcji, później zburzenie jej i odbudowanie od początku. Przyznaję, że drażni mnie to przede wszystkim przez, w moim odczuciu oczywiście, niewystarczające ich umotywowanie. Ale to taka mała skaza filologa, na studiach wciąż wbijają mi do głowy, że nic nie jest w tekście bezcelowe ;-)

Książkę czyta się bardzo przyjemnie, wraca się dzięki niej myślami do własnych lat -nastu, kiedy samemu tworzyło się w głowie różne, przeróżne historie, marzyło o tajemnicach, przyjaźniach na śmierć i życie... To wszystko jest w tej powieści. Czytając, cofnęłam się w czasie na parę chwil - i to było bardzo przyjemne. Tego oczekuję od książek - przenoszenia mnie tam, gdzie z oczywistych względów nie można się znaleźć, do przeszłości i przyszłości własnej i cudzej, do równoległych wszechświatów, do krainy wyobraźni, gdzie nie obowiązują normalne prawa fizyki.
Jeżeli chodzi o przewidywalność - absolutnie nie jest źle. Po prostu sama kiedyś wymyślałam nieco podobne historie, łatwo mi więc było wyśledzić tok myśli autora. Według mnie niczego to Pałacowi Północy nie ujmuje. Można jednak dostrzec długą drogę, jaką przeszedł Zafón od tej książki do takiego arcydzieła jak Cień wiatru, który chyba na zawsze pozostanie jedną z najbardziej magicznych książek, które w życiu czytałam.
Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę jako niezobowiązującą lekturę dla oderwania się od szarej rzeczywistości - działa znakomicie!

3 komentarze:

  1. Książka grzecznie stoi na półce i czeka na przeczytanie... Ale długo czekać nie będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeju, ja dalej mam Zafona przed sobą. A tyle pozytywnych recenzji odnośnie tej książki już się ukazało! Muszę nadrobić zaległości :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Ci z całego serca za tak miłe słowa! Choć ja z żadnej swojej recenzji, nie jestem zadowolona w całości, po każdym opublikowaniu znajduję mnóstwo błędów do poprawy i nigdy nie pomyślałabym, że ktoś mógłby się ode mnie uczuć (ta ja zazwyczaj czytam recenzje i zielenieję z zazdrości widząc jak lekkie pióro mają co poniektóre blogowiczki) to Twoje słowa są dla mnie naprawdę budujące, jeszcze raz dziękuję :)

    (Przejrzałam wszystko po kolei i myślę, że przygodę z Pratchettem zacznę od "Trzech wiedźm", jak tylko uporam się ze stosami, które czekają na przeczytanie.)

    A co do Twojej recenzji i książki, którą opisujesz- sama nie znam wystarczająco twórczości Zafóna, nie mogę się więc głębiej wypowiedzieć. Kiedyś, dawno, zaczęłam czytać Grę anioła, jednak szybko zorientowałam się, że to druga część historii, więc wolałam odłożyć i wrócić później... zapomniałam. Kiedyś na pewno sięgnę po Cień wiatru, natomiast do Pałacu Północy nie jestem przekonana, może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń