czwartek, 2 lutego 2012

Podsumowanie stycznia

Witajcie! Przepraszam za nieobecność w ciągu ostatniego tygodnia. Na szczęście udało mi się wyjść zwycięsko ze starcia z sesją, mogę przeto spokojnie wrócić do czytania czegoś poza Historią języka polskiego Klemensiewicza (a ta kobyła ma prawie 800 stron!).
Wcześniej tego nie robiłam, ale przyszło mi do głowy, że może od nowego roku warto by przyjrzeć się każdemu czytelniczemu miesiącowi z osobna. 

Przeczytałam w styczniu 13 książek (lub czternaście, licząc obszerne fragmenty Klemensiewicza;-)), z czego trzy otrzymane od wydawnictw do recenzji. Łącznie daje to 3661 stron. Bardzo mnie to cieszy, bo oznacza to, że czytam coraz więcej. W poprzednim roku czytałam zaledwie około 7 książek na miesiąc.

Styczeń był iście Gombrowiczowski, a to ze względu na panującą na zajęciach z literatury atmosferę i tematykę zajęć. Poza tym? Same dobre rzeczy. Z dumą przyznaję, że nie trafiłam w tym miesiącu na słabą książkę. Trochę jestem rozczarowana Zapachem spalonych kwiatów, bo liczyłam na coś więcej. Zachwyciłam się Pagnolem (recenzja jeszcze dziś), oszołomiło mnie Życie Pi, Lewis dał do myślenia. Oby tak dalej ;-)

Wyświetliliście w styczniu mojego bloga aż 2271 razy, co wydawało mi się jeszcze dwa miesiące temu nie do osiągnięcia. Bardzo Wam za to dziękuję! Otrzymałam też sporo wartościowych odpowiedzi, za co dziękuję jeszcze bardziej ;-)

A jak się zapowiada luty? Cóż, jest krótki, ale za to intensywny. Biorę się za pisanie licencjatu, będzie więc dużo Chmielewskiej - ale, niestety, prawdopodobnie nie dam rady tych pozycji recenzować. Będę siedzieć i dumać nad idiolektem Gucia z Tajemnicy, panem Muldgaardem i jeszcze paroma innymi postaciami ;-) 
Postaram się jednak nie zaniedbywać tego miejsca - pisanie recenzji oraz fakt, że ktoś to czyta, ba! że komuś się to podoba, sprawia mi ogromną radość i daje niesamowitą satysfakcję. Aż się chce robić więcej.

Postaram się - publicznie o tym mówię, to może dotrzymam słowa - w tym miesiącu nie kupować książek. Dziesiątki nieprzeczytanych pozycji zalegają na moich półkach, do tego babcia w szaleństwie przeglądania swoich zapasów znalazła całe kilogramy literatury, którą koniecznie muszę przeczytać. No i jeszcze są biblioteki, nie ma natomiast funduszy na obleganie księgarni. W styczniu zdecydowanie przesadziłam... 

Miłego dnia! :-)

9 komentarzy:

  1. Bardzo owocnie przedstawia się twoje podsumowanie i oby tak dalej. Pozdrawiam i miłego, ciepłego dnia życzę w ten mroźny dzień.

    OdpowiedzUsuń
  2. 13 książek - piękny wynik! Gratuluję świetnego podsumowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli Nowy Rok zaczął się dobrze i oby tak dalej :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładna statystyka. U mnie w styczniu było około 10 książek ;) Ale sesja jednocześnie, więc mniej czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widze, że styczeń także u ciebie był owocny:) Ja probowałam nie kupować książek-niestety nie udało się:(

    OdpowiedzUsuń
  6. 13 książek? Świetny wynik, sama chciałabym mieć czasu na tyle by móc tyle czytać...:)

    OdpowiedzUsuń
  7. DObry wynik przeczytanych książek :) Ja nie wyrzekam się zakupów książkowych, zazdroszczę tych nabytków od babci :) WYprzedaż jest w de facto na Krakowskim, tej księgarni przy ROssmanie, gdzie kiedyś był buchmann, a potem ebuch. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ładnie ci poszło w styczniu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No proszę styczeń rewelacyjny :))
    Gratuluję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń