Autor: Andrés Pascual
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2011
Ocena: 6/10
Czasy współczesne, Paryż. Wielki kompozytor ma właśnie zakończyć swą karierę, po raz pierwszy i ostatni wykonując swój utwór, dzieło, które uznał za genialne. W ostatniej chwili załamuje się i nie wychodzi na scenę. Właściciel opery zabiera go do archiwum, aby pokazać mu niezwykle cenną rzecz - list-testament samego Ludwika XIV, jego osobistą spowiedź z największych błędów, jakie kiedykolwiek mógłby popełnić. Zabytkowy dokument zabiera nas do Paryża z czasów Króla Słońce, by odkryć jedną z największych tajemnic tego świata.
Mathieu, młody, genialny muzyk, zostaje wmieszany w ogromną awanturę. Jego brat zostaje zamordowany z powodu dziwnej partytury, stanowiącej zapis czegoś zupełnie nieznanego. Szybko okazuje się, że jest to zapis najcenniejszej melodii świata - melodii duszy, pierwotnej muzyki stanowiącej głos samego Stwórcy.
Chcąc-nie chcąc Mathieu musi wyruszyć w pełną niebezpieczeństw podróż aż na Madagaskar, gdzie ponoć przebywa kapłanka z plemienia Anosy, jedyna istota na świecie, która potrafi ją zaśpiewać. Odnalezienie jej nie będzie łatwe...
Czytałam tę powieść wyjątkowo długo i powoli. Jest bardzo gęsta, nasycona treścią. Z XVIII-wiecznego, brudnego Paryża, poprzez absurdalny przepych Wersalu po niezmierzone morza i egzotyczne raje - razem z tą książką podróżujemy w czasie i przestrzeni. To powieść pełna dźwięków, zapachów i kolorów, gwałtownych uczuć różnej miary. Częściowo to historia miłosna, częściowo upolityczniona osobą Ludwika XIV, częściowo pełna pirackiego, egzotycznego zacięcia.
Mathieu, młody, genialny muzyk, zostaje wmieszany w ogromną awanturę. Jego brat zostaje zamordowany z powodu dziwnej partytury, stanowiącej zapis czegoś zupełnie nieznanego. Szybko okazuje się, że jest to zapis najcenniejszej melodii świata - melodii duszy, pierwotnej muzyki stanowiącej głos samego Stwórcy.
Chcąc-nie chcąc Mathieu musi wyruszyć w pełną niebezpieczeństw podróż aż na Madagaskar, gdzie ponoć przebywa kapłanka z plemienia Anosy, jedyna istota na świecie, która potrafi ją zaśpiewać. Odnalezienie jej nie będzie łatwe...
Czytałam tę powieść wyjątkowo długo i powoli. Jest bardzo gęsta, nasycona treścią. Z XVIII-wiecznego, brudnego Paryża, poprzez absurdalny przepych Wersalu po niezmierzone morza i egzotyczne raje - razem z tą książką podróżujemy w czasie i przestrzeni. To powieść pełna dźwięków, zapachów i kolorów, gwałtownych uczuć różnej miary. Częściowo to historia miłosna, częściowo upolityczniona osobą Ludwika XIV, częściowo pełna pirackiego, egzotycznego zacięcia.
Czy to dobra powieść?
I tak, i nie.
Wciąga niesamowicie i bardzo oddziałuje na wyobraźnię, jest napisana naprawdę pięknym, plastycznym, kolorowym językiem. A jednak co kilkadziesiąt stron odkładałam tę książkę, żeby przetrawić przeczytany fragment. To chyba z przesycenia różnorodnymi bodźcami działającymi na wszystkie zmysły. Początek nieco zbił mnie z tropu, jest po prosu banalny - ale później powieść się rozkręca i nie chce puścić. Aż do końca, który, cóż... Jest według mnie do niczego. Niestety - porażająca, egzotyczna przygoda kończy się nijak, kompletnie bez sensu. Nie wiem, czy taki był zamysł autora, ale zakończenie rozbiło mi całą historię na drzazgi, spłycając ją, banalizując i robiąc z tego liche romansidło. I czuję się diablo rozczarowana, bo generalnie historia Mathieu jest świetna, wciągająca i ciekawa. Okładka jest rewelacyjna, a tytuł obiecuje ogromnie wiele. A na końcu taki klops, no...
Jestem niepocieszona.
Ale i tak Wam tę książkę polecam, bo naprawdę pozwala zapomnieć o plusze za oknem i rozgrzać się w madagaskarskim słońcu. No i może lubicie takie tkliwe zakończenia. Ja nie przepadam, stąd moja gwałtowna reakcja. Cóż, de gustibus non disputandum est.
***
Nawet nie wiem, kiedy minął mi ostatni tydzień. Mały zjazd rodzinny, a potem rozpoczęcie nowej pracy (ha, pracuję w księgarni!) skutecznie odsunęły na dalszy plan pisanie tutaj. Do tego licencjat nieszczęsny... Cóż. Postaram się pisać przynajmniej raz w tygodniu ;-)
Książka już za mną i miło ją wspominam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
chyba nie moje klimaty. ;)
OdpowiedzUsuńA mój egzemplarz czeka w kolejce; głupio przyznać, ale wybrałam ją głównie ze względu na piękny tytuł i teraz czeka na zmiłowanie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
miałam dokładnie tak samo ;-)
UsuńWydaje się ogólnie ciekawa. Lubię egzotyczną tematykę. Tylko szkoda, że zakończenie jest nijakie, ale mimo to zaryzykuje szansą poznania tej książki.
OdpowiedzUsuńmoże akurat Tobie takie zakończenie się spodoba ;-)
UsuńJa już nie próbuję określić "mojej" dziedziny, bo zawsze znajdzie się jakaś książka, która będzie wyjątkiem od reguły, np. po przeczytaniu pierwszego tomu "Millenium" pokochałam kryminały, których wcześniej nie znosiłam ;)
OdpowiedzUsuńFabuła "Kompozytora burz" raczej mnie nie zaciekawiła, odpuszczę sobie tę książkę :)
Jak zobaczyłam okładkę, to się napaliłam, po czym zobaczyłam ocenę, i zapał przygasł ;) Na razie sobie chyba daruję.
OdpowiedzUsuńPracy w księgarni trochę zazdroszczę. A z licencjatem życzę powodzenia. Ja po obronie odetchnęłam z ulgą i nigdy więcej studiowania! ;)
tak, okładka jest cudna. możesz spróbować, bo dobrze się czytało, naprawdę ;-) tylko końcówka zupełnie nie w moim guście.
Usuńha, a mnie jeszcze magisterka macha i co najmniej jedna podyplomówka... ;-)
masz błąd w treści recenzji, wydawnictwo Otwarte, a nie Amber ;). Czeka u mnie na półce na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście, dziękuję ;-) kopiowałam schemat z poprzedniej recenzji i zostawiłam.
UsuńChciałabym przeczytać tę książkę z dwóch powodów: po pierwsze Francja (moja miłość ;)), po drugie - tytuł (moim zdaniem jest nieziemski!). Słyszałam o niej różne opinie, ale i tak kiedyś się skuszę :D
OdpowiedzUsuńStrasznie spodobała mi się okładka - to moja pierwsza myśl jak zobaczyłam najnowszy post u Ciebie. Na szczęście okazuje się, że na okładce się nie kończy, bo książka cała jest ciekawa! Koniecznie muszę ją zdobyć.
OdpowiedzUsuń