Autor: Tess Gerritsen
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2011
Ocena: 5/10
Ta historia zaczyna się jak wiele innych thrillerów medycznych. Do kostnicy w pewnym zaniedbanym, zapomnianym przez Boga mieście policja przywozi ciało ładnej, młodej dziewczyny. Wszystko wskazuje na to, że zabił ją nowy na rynku narkotyk, jeszcze nieznany służbom. Dziewczyna jest bezimienna. Doktor Kat Novak znajduje jednak przy niej pudełko zapałek z zapisanym numerem telefonu. Dzwoni tam z nadzieją, że odnajdzie krewnych denatki. Okazuje się jednak, że mężczyzna, z którym udało się jej skontaktować, nie tylko jej nie zna, ale jest prezesem ogromnej firmy farmaceutycznej. Kat zaczyna podejrzewać, że ma on coś wspólnego z tą sprawą. Tymczasem giną kolejni narkomani, a Adam, bo tak mężczyzna ma na imię, przyznaje się do poszukiwania zaginionej córki, do której należało wcześniej pudełko zapałek. Wspólnie podejmują walkę o odkrycie prawdy. A kiedy ktoś wysadza w powietrze dom Kat, robi się naprawdę groźnie. I romantycznie...
To moje pierwsze spotkanie z Gerritsen. Zbierała tak entuzjastyczne recenzje, że nie sposób było się z nią nie zapoznać. I cóż z tego wynikło?
Spodziewałam się wiele po niezliczonych pochwałach i rekomendacjach, zwłaszcza, że thriller medyczny był niegdyś moim ulubionym gatunkiem (zaczytywałam się w Cooku!). A pani Gerritsen zaserwowała mi poprawny thriller z domieszką romansu.
Czuję się jakoś rozczarowana. Książkę połknęłam na jeden raz - czyta się szybko, wciąga, nie rozkleja się przy scenach miłosnych. Akcja jest wartka, zmienna, dynamiczna. Językowo również jest przyjemnie, ale bez specjalnych rewelacji. Jako thriller Ciało prawie spełnia zadanie - trochę trzyma w napięciu, daje się przestraszyć i pędzi przed siebie. Jeżeli chodzi o love story, które kryje się w tej książce - cóż, jest. Nie narzuca się, nie dominuje, nie jest też szczątkowe. Takie... bez wyrazu. Autorka określiła tę książkę jako przejściową w swoim dorobku pomiędzy romansem a kryminałem. Efekt jest niestety taki, że ani to romans, ani thriller. Ot, dość przewidywalne czytadło na jeden wieczór.
A ja mam tę książkę w planach. Ciekawe jakie zrobi na mnie wrażenie:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Samo nazwisko autorki wywołuje na moim ciele gęsią skórkę. :) ale może się skuszę, o ile będę na tyle odważna. :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńGerritsen to już niemal klasyka, raz pisze lepiej raz gorzej, co normalne przy prawie taśmowej produkcji. Ogólnie jednak trzyma poziom, serwując solidną porcję rozrywki, bez jakichś tam epickich erupcji w jedną lub w drugą stronę. Ja tam ją lubię.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość Gerritsen i jak do tej pory nie spotkałam się jeszcze z żadną książką, która by mi się nie podobała, dlatego mimo twojej nieco niechętnej opinii, to ja jednak zaryzykuje szansą poznania tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam zaklepaną, jak najbardziej jest w planach. Zobaczę jakie będę miała wrażenia po lekturze, bo bez względu na opinie o niej, koniecznie muszę tę powieść przeczytać :).
OdpowiedzUsuńW takim układzie raczej ją sobie odpuszczę, bo ja jestem bardzo wymagająca względem thrillerów - muszą być mocne i dobre. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię thrilliery i książki tego autora mam w planach. Jestem ich bardzo ciekawa. Zatem mimo Twojej recenzji, spróbuję. Muszę się przekonać na własne oczy;)
OdpowiedzUsuńJa czytałam jej " bez skrupułów" i "labirynt kłamstw" i obie mi sie podobały :) a na półce czeka na mnie jeszcze "dawca" :)
OdpowiedzUsuńMam w planach. Pewnie niedługo przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!