Tytuł: Zły wpływ
Autor: Ramsey Campbell
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2011
Mnogość pozytywnych recenzji tej książki sprawiła, że poprosiłam Replikę o egzemplarz. Jednakże z każdą przewróconą stroną byłam coraz bardziej... zdziwiona.
Umarła stara ciotka Queenie, osoba siejąca postrach we własnej rodzinie. Złośliwa, niemiła... Cóż, "niemiła" w jej przypadku to raczej eufemizm. W każdym razie wszyscy odetchnęli z ulgą. Poza Hermione, która - może przez traumę z dzieciństwa? - wciąż czuła, że coś nie gra.
Szybko okazuje się, że Queenie została pochowana z wisiorkiem, w którym ukryte były włosy Rowan, córeczki Alison, siostry Hermione. Niedługo w otoczeniu dziewczynki pojawia się nowa koleżanka - dziwna, tajemnicza, staromodna Vicky, która niezwykle przypomina starą Queenie i która zaczyna manipulować Rowan. Zajęci problemami z domem i pracą rodzice nie zauważają, co się dzieje. Hermione tymczasem próbuje wziąć sprawy w swoje ręce, co kończy się... źle.
Po pierwsze - okładka jest po prostu nieciekawa. Tytułu prawie nie widać, a umieszczenie obok siebie kilku elementów fabuły według mnie się nie sprawdza. Po drugie - niestety, korekta poległa przy tej książce. Nie ma błędów poważnych, jest za to mnóstwo drobnych kwiatków, które mnie osobiście przyprawiają o ból głowy.
Kolejna rzecz - moim zdaniem fabuła jest niespójna. Przemykają się gdzieś wątki, które urywają się, nie wyjaśnione dostatecznie (uwaga, spojler - jak chociażby ten nieszczęsny wisiorek). Za dużo postaci, za mało charakterów i nieuzasadniony chaos potęgują jeszcze wrażenie ogólnej niechlujności tej powieści.
I, choć z bólem serca, muszę jeszcze wspomnieć o tym, ile jest horroru w horrorze. Ponoć miało być to klasyczne ghost story (tak twierdzi autor), jednakże we mnie rzeczy, które miały przerażać, wywoływały co najwyżej uśmieszek. Cóż - nie jest to powieść nowa, wydana te 20 lat temu na pewno miałaby lepszy odbiór. Klimat prawie jak z wczesnego Kinga, niestety - prawie. Horroru w tym horrorze nie ma, czuję się więc rozczarowana.
Byłabym niesprawiedliwa, mówiąc tylko o wadach tej książki. Czyta się dobrze, szybko i całkiem solidnie wciąga, co według mnie jest wystarczającym powodem, by ją przeczytać. W sumie to nie mam poczucia zmarnowanego czasu po lekturze. Ale nie spodziewajcie się fajerwerków. Ot, czytadło.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Replika.
PS. Obroniłam się na piątkę i jestem licencjonowaną polonistką ;-) Czas na zasłużone wakacje - do poczytania w przyszłym tygodniu!