Autor: Maria Nurowska
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2010, 2011
Bieszczady to nie miejsce dla każdego. Wymagają wytrwałości, wewnętrznej siły i stalowych nerwów. Zwłaszcza, jeżeli się mieszka w drewnianej chatce na Harhajce i zamierza badać się życie wilków.
Z takim właśnie celem wyjeżdża w Bieszczady Katarzyna, doktorantka SGGW. W surowych warunkach stacji badawczej, bez prądu i wody, poznaje Marcina i Olgierda. Choć początki nie są najlepsze, między tą trójką zawiązuje się trwała więź, a Katarzyna przeżywa przygodę swego życia, obserwując wilki w naturalnym środowisku. Zżywa się z wilczą rodziną tak silnie, że w jej obronie gotowa jest zrobić wszystko.
Dwa lata później na Harhajkę przyjeżdża Joanna, absolwentka filmówki. Dociera tam tropem znanego reżysera, Jerzego Glinickiego, swojego idola. Marzy o nakręceniu o nim dokumentu. Przypadkiem jednak natrafia na nowy temat - historię Katarzyny i jej wilków. Miejscowi nabierają wody w usta, a Olgierd od razu usiłuje wypędzić ją ze stacji badawczej. Jedynie Marcin jest bardziej otwarty. Stopniowo do Joanny dociera prawda o minionych wydarzeniach. Przy pomocy Glinickiego, który niespodziewanie angażuje się w jej projekt, powstaje scenariusz filmu dokumentalnego, który ma opowiedzieć o Katarzynie i jej wilkach.
Czytałam te książki jedną po drugiej. Choć było to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Nurowskiej, od razu nasunęło mi się pytanie - czy ona już tak ma? To znaczy, czy zawsze na końcu jest tak smutno? Bohaterki Nurowskiej to kobiety silne i niezależne za wszelką cenę, samotne, zdolne do poświęceń. Fabuła zmusza je do silnych, głębokich przeżyć.
I długo męczyły mnie te powieści, wciąż o nich myślałam - bo Bieszczady, bo wilki, bo trudne charaktery... Autorka wspaniale odtworzyła na tych kartach bieszczadzkiego ducha i tamtejszą nieokiełznaną naturę. Udało się jej stworzyć dla czytelnika wrażenie uczestnictwa w tym pięknym, lecz także dzikim i groźnym spektaklu przyrody. To powieści tak samo surowe, jak te góry. Promieniuje z nich ten sam ascetyczny urok.
Wydaje mi się, że Nurowska to pisarka specyficzna, może nie dla każdej czytelniczki (wszak jest pisarką bardzo kobiecą). Jestem pewna, że jeszcze nieraz się z nią spotkam.
Recenzja w ramach projektu Rozmawiajmy.
nie do końca jestem pewna, czy książka przypadłaby mi do gustu hmm...
OdpowiedzUsuńZastanawiam się...
OdpowiedzUsuńkiedyś ją miałam w planach, ale coś zapomniałam, muszę zobaczyć, czy mają ją w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńmam drugą część tylko, czekam aż uda mi się upolować pierwszą
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na oku już od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńJa Nurowskiej czytałam już niejedną książkę i powiem ci, że te o których piszesz są jednymi ze słabszych, według mnie. I - tak, Nurowska tak najczęściej ma, że na typowo pozytywne zakończenie nie ma co liczyć.
OdpowiedzUsuńskoro te są słabsze, to muszę sięgnąć po te lepsze ;-)
Usuń