Tytuł: Chata
Autor: William P. Young
Wydawnictwo: Nowa Proza
Rok wydania: 2011
Nasz misternie budowany świat może runąć w każdej, nawet najmniej spodziewanej chwili.
Kiedy w naszym życiu dzieje się jakaś katastrofa, zapewne większość z nas zachowuje się podobnie. Zamykamy się w sobie i wyrzekamy Bogu, dlaczego? Za co? Jaki w tym sens? Czy bóg istnieje, skoro pozwolił na coś takiego? Zaczyna się do Niego nawet pałać nienawiścią.
A gdyby On sam stanął na twojej drodze, żeby w tej trudnej chwili wyjaśnić ci to i owo? Żeby dać ci wsparcie, zniszczyć poczucie winy i osamotnienia i wyprowadzić z błędu?
Mackenzie wiódł całkiem szczęśliwe życie. Miał cudowną żonę, Nan, i kilkoro wspaniałych dzieci. Stanowili zgraną rodzinę. Czego chcieć więcej? Można by pomyśleć, że osiągnęło się pełnię. Jakże łatwo wtedy zapomnieć, że szczęście jest ulotne.
Wakacyjny wyjazd. Ojciec zabiera swoje dzieci na kemping nad jezioro. Pod sam koniec pobytu ma miejsce wypadek – dwoje starszych dzieci Macka ląduje pod wodą podczas wywrotki kajaka. Bohater naszej powieści natychmiast rzuca się im na ratunek i ocala im życie. Gdy wracają na brzeg, okazuje się, że nigdzie nie ma najmłodszego członka rodziny – kilkuletniej Missy. Mimo natychmiastowego wszczęcia poszukiwań, nie udaje się odnaleźć dziewczynki. Szybko wychodzi na jaw, co się stało – mała została porwana, wywieziona do starej chaty głęboko w lesie i brutalnie zamordowana. Na miejscu policja znajduje jedynie jej krew i to, co pozostało z jej sukienki.
Po tragedii życie Macka staje się pasmem bólu i gniewu. Druga jego córka, Katie, po wypadku zamyka się w sobie, obwiniając się o to, co się stało. Sytuacja rodziny zdaje się patowa – aż do dnia, w którym Mack znajduje w skrzynce na list z zaproszeniem od samego Boga, czyli Taty, jak nazywa Go Nan. Węsząc pułapkę, czy też ponury żart, Mack udaje się do chaty. Do miejsca zbrodni, której ofiarą padła jego córeczka. Sam nie wie, czego się spodziewać, jednak tego, co znajduje w chacie, nigdy by się nie spodziewał – nawet w najśmielszych wyobrażeniach.
To przepiękna powieść. O rodzicielskiej miłości, akceptacji i umiejętności pogodzenia się z życiem i tym, co niesie los. A także o Bogu, relacjach z nim i tym, jak powinniśmy Go pojmować i rozumieć. Nie chcę pisać na ten temat zbyt wiele – chciałabym pozostawić odkrywanie tej cudownej, choć chwilami bolesnej powieści Wam. Jedno ze słów, które przychodzi mi na myśl po przeczytaniu tej powieści, to katharsis.
brzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńdo tego uwagę przykuwa okładka
pomyślę nad nią
miałam ja w planach i zapomniałam, ale teraz znów muszę się za nia rozejrzeć , tylko już trochę bardziej :)
OdpowiedzUsuńBędę ją miała na uwadze, bo wydaje mi się, że może mi się spodobać:)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam ochotę na tę książkę. Wydaje się interesująca..
OdpowiedzUsuńJa również dużo słyszałam o tej książce. Cieszę się, że Ci się spodobała. Może wreszcie uda mi się ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuń