czwartek, 8 września 2011

"Białe zęby" - Zadie Smith

Tytuł: Białe zęby
Autor: Zadie Smith
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-240-1782-9
Moja ocena: 9/10

To, zdaje się, pierwsza w moim życiu książka, którą wzięłam do ręki z powodu entuzjastycznych recenzji. No i tytuł - intrygujący, prawda? Więc kupiłam i przeczytałam opis na okładce. Tak, w tej kolejności. I przyznam się, że ciut zwątpiłam...
Decydowanie o wszystkim za pomocą monety? Archie nieudacznik? Muzułmanie i Jamajczycy, w dodatku Jehowi? Kurza melodia, co to za książka?

Ale zacznijmy od początku. Archie, mężczyzna w średnim już wieku, ma dość. Jego moneta decyduje za niego o samobójstwie. Co, oczywiście, w jego przypadku, się nie udaje i wprawia go w euforię. Cóż, trzeba się więc napić czegoś, prawda? Tu na plan wkracza Clara - Jamajka bez górnych zębów. Kiedy do tej dwójki dorzuci się Samala Iqbala, muzułmanina i najlepszego przyjaciela ateisty Archiego, można zwariować. A to dopiero początek - poczekajmy na następne pokolenia...

Tak, ta książka jest zwariowana. Styl Zadie Smith jest żwawy, konkretny, błyskotliwy. Bohaterowie wspaniali, wyraziści, ze swoimi zaletami i wadami, trudnym charakterem i silną indywidualnością. Ta historia jest żywa, zabawna, poruszająca - ideał, prawda? Cóż, nie do końca. Chwilami odczuwałam mocne przeciążenie niektórymi wątkami oraz, nazwijmy to subtelnie, zjawiskami językowymi. Autorka chwilami zbyt mocno koncentrowała się na rozwinięciu pewnych tematów, co, zwłaszcza, że w książce rządzi dialog, bywało przyciężkie. Niektóre zaś wątki zdawały się zbyt przerysowane. Zwłaszcza - uwaga, spojler! - Chalfenowie.

Ale dla mnie to w zasadzie jedyne mankamenty. Dla mnie nie jest jednak najważniejsza stylistyka tej powieści, tylko to, co z niej wynikało. Otóż, czytałam już kiedyś kilka, może kilkanaście książek o tak zwanym "poszukiwaniu tożsamości", w których tych poszukiwań było tyle, co kot napłakał. A tutaj rzeczywiście to poczułam. Lubię książki, w których stan wewnętrzny bohaterów rejestrowany jest przede wszystkim w zachowaniu. Można czytać w ich gestach, słowach, mimice - a wtedy zaczyna się rozumieć. Zrozumiałam Clarę i jej stosunek do matki, zrozumiałam Irie, uciekającą od samej siebie, zrozumiałam Samala i jego walkę o zachowanie własnej tożsamości, zrozumiałam nawet Archiego. Trudno o zachowanie choćby elementarnego spokoju wewnętrznego, poczucia bezpieczeństwa pośród takiej mieszanki pokoleń, ras, kultur, religii, ideologii wszelakich, w tym gigantycznym emigranckim kotle, jakim był Londyn w ciągu drugiego półwiecza XX wieku.

Podziwiam Zadie Smith za to, że udało jej się uchwycić te wszystkie problemy w taki zabawny, a jednocześnie przejmujący, dojrzały i dość przekonujący sposób. Polecam!

4 komentarze:

  1. "Białe zęby" już od dłuższego czasu są na mojej liście książek, które chcę przeczytać :) Cieszę się, że tak bardzo lektura przypadła Ci do gustu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się jakoś przekonać ani do autorki ani do książki, ale recenzja kusi, oj kusi :)
    Jeśli tylko będą ją mieli w bibliotece...

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie również coś odpycha od tej autorki,ale może kiedyś się przekonam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś nie mogłam się przekonać do autorki, jednak niedawno przeczytałam wywiad z nią przeprowadzony i momentalnie zmieniłam podejście - mam wrażenie, że znajdę w niej kogoś bliskiego, więc już niedługo zaczytam się w "Białych zębach":)

    OdpowiedzUsuń