czwartek, 29 marca 2012

"Przepis na łapanie motyli" - Ewa Zadara

Tytuł: Przepis na łapanie motyli
Autor: Ewa Zadara
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2011
Ocena: 6/10
 
Czasami wybór, którzy początkowo uważało się za słuszny, po wielu latach zaczyna ciążyć na sercu. W myślach pojawiają się wszystkie stracone szanse, przegapione okazje, niewykorzystane możliwości. I chociaż życie, które się wiedzie, wydaje się z zewnątrz pełne i satysfakcjonujące - dobra praca, kochający mąż, udany syn - to tylko pozory. Ale czy nie jest już za późno na zmiany? Cóż nowego może się przytrafić starzejącej się już kobiecie, takiej jak Ewelina?

Zarówno ona, jak i jej przyjaciółki coraz boleśniej odczuwają na sobie ciążący upływ czasu.  Każda z nich przeżywa ten okres inaczej. Ewelina, całe życie zachowująca się poprawnie i nienagannie, ma poczucie straty. Jest sfrustrowana i nieszczęśliwa. Wkrótce jednak coś ma się zmienić...

Przyznam się, że spodziewałam się czegoś bardziej typowego dla literatury kobiecej. W tej powieści nie dzieje się wiele. Jest to raczej rozrachunek z przeszłością, własnymi poczynaniami i ludźmi, którzy towarzyszą głównej bohaterce. Sprawia to, że nie jest to najłatwiejsza lektura. To książka dojrzała i wydaje mi się, że także przeznaczona dla dojrzałych kobiet. Mówi bowiem o problemach, które ich właśnie dotyczą, z którymi zmagają się na co dzień. Ja, jako młoda dziewczyna, do tego świata nie należę. Da się jednak dostrzec, że niektóre sprawy pozostają aktualne całe życie - jak chociażby poczucie straconego czasu.

Nie umiałam polubić Eweliny. Chyba nawet wiem, dlaczego - któż z nas lubi osoby wiecznie skwaszone i opryskliwe? Bo ona właśnie taka jest. Takie charaktery budowane są życiowym niespełnieniem, poczuciem zmarnowanej szansy. Jednakże jest dla niej jeszcze szansa. Nawet kiedy wydaje się, że jest już za późno na rozwój zapomnianej już kariery, może pojawić się iskierka nadziei. I nawet starsza kobieta może wciąż podobać się mężczyznom, także młodszym...

Ale nie tylko Ewelina jest bohaterką tej książki. Razem z nią spotykamy inne kobiety, jej rówieśniczki, każda z innym bagażem doświadczeń i spojrzeniem na życie. Niektóre stanowią tło, a inne, takie jak Halina, stają się żywym bodźcem do działania. Są to kobiety z czasów przełomu, znające PRL, w taki czy inny sposób powiązane z "Solidarnością" (od której specjalistką jest przecież Ewelina), teraz odnajdujące się w rzeczywistości wolnego kraju, co czasem nie pozostaje bez znaczenia dla zrozumienia ich światopoglądu. Każda z nich jest silna i wyrazista w powieści, co książkę ożywia i urozmaica.

Wiele tutaj retrospekcji, głębszych przemyśleń, zapatrzeń i urywków rozmów. Sprawia to, że książkę czyta się powoli i uważne. Dobra lektura na spokojny, długi, refleksyjny wieczór.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Replika.

poniedziałek, 26 marca 2012

"Przyjaciele wieczności i smoczy ogień" - Agata Czyżyk

Tytuł: Przyjaciele wieczności i smoczy ogień
Autor: Agata Czyżyk
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Rok wydania: 2012
 
Carson ma 16 lat. Jest sierotą, uczy się w szkole z internatem. Właśnie zostaje przyjęta do „stowarzyszenia najpiękniejszych”, przez co jej głównym zajęciem staje się zadaniowe podrywanie chłopaków. Któregoś dnia spada ze schodów i okazuje się, że jest następczynią tronu w tajemniczej krainie w innym wymiarze, ma władzę nad smokami i umie czytać w myślach. A to jeszcze nie wszystko. Przeważnie bez zbytniego zdziwienia akceptuje wszystko, co jej się przytrafia, nawet to, że nowo poznany chłopak, w którym właśnie się zakochała, jest wampirem.

Okazuje się, że musi porzucić swoje dotychczasowe życie. Nieuchronnie zbliża się termin jej koronacji. Jej krainie zagraża także wojna, o niejasnych do końca motywach, niezapowiedziana, wyczytana jedynie w szklanej kuli przez ojca chrzestnego głównej bohaterki. Trzeba więc zmobilizować wszystkie siły do obrony. Parsifal bowiem nie cofnie się przed niczym. Trzynaście lat temu zabił już swojego brata i jego małżonkę, teraz przyszła kolej na ich córkę.
Autorka tej małej, bo liczącej zaledwie 150 stron powieści, ma 17 lat. Pisała ją od czternastego roku życia. I taki jest też target tej książki – dziewczęta w wieku do lat czternastu, piętnastu. Starszym czytelnikom, cóż… może się już nie podobać. Chociaż może się mylę, wszak gusta bywają przeróżne ;-)

Z informacji od wydawnictwa zrozumiałam, że jest to fantastyka. Określiłabym to jednak raczej jako paranormal romance, ponieważ wątek miłosny (a raczej kilka różnych) zagłusza tu całą konstrukcję wykreowanej rzeczywistości i historii Terrolory. I, niestety, jest to romans płytki i monotonny, miałam wrażenie, że wciąż czytam o tej samej scenie. Do tego bez ładu i składu dochodzi czytanie w myślach, teleportacje, jakaś wojna w tle… Generalnie rzecz ujmując, nie tylko objętościowo, ale i treściowo lekka pozycja.

Bywają tu nielogiczności, czasem nie wiadomo, kto coś mówi, do kogo i właściwie o czym. Brak mi wielu uzasadnień wiedzy czy umiejętności, które bohaterka ot, tak wyciąga na wierzch jak z kapelusza. Rozumiem, że w zamierzeniu miało to być przypominanie sobie przeszłości, niestety – konstrukcja ta ma mizerny fundament. Wiele rzeczy wydarza się zupełnie znikąd i kończy, pozostawiając poczucie niezrozumiałości. Czuje się wiek autorki, nie da się tego uniknąć podczas czytania, brak tu porządnej pracy redakcyjnej i trochę większej krytyki. Przydałoby się dopracowanie niedociągnięć i niespójności w treści. Zdarzają się błędy językowe, liczne powtórzenia, choć – muszę przyznać – miejscami błyska iskierka talentu do składania słów.

Skłamałabym, mówiąc, że ta książka jest do niczego. Podoba mi się zakończenie powieści. Autorce udało się uniknąć banału i nadać głębi całej historii, choć może nie w taki sposób, jakbym tego oczekiwała po fantastyce. Zaświadczyła dzięki temu, że ma w sobie potencjał i być może kiedyś spod jej pióra wyjdzie naprawdę dobra książka. Do tego jednakże potrzeba jeszcze czasu i ćwiczeń. A także… przeczytania wielu książek. Będę trzymać za Agatę kciuki, zwłaszcza że dokonała czegoś wielkiego, co, mimo marzeń, nie udało się mnie – napisała książkę, którą teraz może postawić na swojej półce. A i młodszej młodzieży się pewnie spodoba.
 
Za książkę dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej.
 

wtorek, 20 marca 2012

Konkurs z WFW!

Wpadłam na moment, aby przekazać Wam informację od Warszawskiej Firmy Wydawniczej.
Wielkimi krokami zbliżają się święta wielkanocne. Z tej okazji mamy dla Was opowiadanie Ewy Pałczyńskiej-Winek "Niedziela Wielkanocna" ze zbioru "Oskar w domu i przedszkolu", które zamieściliśmy tutaj: http://wydaj-ksiazke.blogspot.com/2012/03/konkurs.html

Jednocześnie zachęcamy do napisania krótkiej recenzji tego opowiadania. Autorzy trzech najlepszych opinii otrzymają jedną z książek Ewy Pałczyńskiej-Winek – "Oskar i reszta" lub "Oskar w domu i przedszkolu" (którą, to już będzie niespodzianka :) ). Recenzja powinna mieć do 600 znaków(włącznie ze spacjami). Teksty prosimy przesyłać na adres konkurs@wfw.com.pl do 31 marca 2012 do godziny 23.59.

A więc pióra i klawiatury w dłoń, do dzieła ;-)

piątek, 16 marca 2012

"Świat w pastelach Ingi" - Aneta Rzepka

Tytuł: Świat w pastelach Ingi
Autor: Aneta Rzepka
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2012
Ocena: 8/10

Gabrysia. Matka, żona, świetna nauczycielka. Wydawałoby się, że w jej życiu układa się pomyślnie, że ma wszystko. Ale to tylko pozory. Praca, którą wykonywała z początku z pasją i misją, stała się rutyną. Przestała dawać jej satysfakcję. W życie wkracza odtwórczość, brak nowych wyzwań, nuda i stagnacja. 
A w domu? Kilkuletnia córeczka, Dominika oraz mąż, Michał. Mąż, traktujący Gabrysię instrumentalnie, nie liczący się z nią leń i hipokryta. Jakby tego było mało, jego stosunek do niej psuje się coraz bardziej. A kiedy dodamy do tego ograniczenia, które na nią narzuca - cóż, trudno się dziwić, że Gabrysia któregoś dnia potajemnie zakłada bloga, by pod pseudonimem Inga wyrzucić z siebie wszystkie zgryzoty. Wkrótce okazuje się, że internetowe zapiski mają stałego czytelnika. ~Nikt_Ważny zaczyna odgrywać w życiu Gabrieli zaskakująco ważną rolę.

Cóż ja na to? 
Pomysł skądś znany. Gdzieś po głowie kołacze mi się Samotność w sieci, z kąta odzywa się Nigdy w życiu Grocholi. Sama powieść nie jest zbyt odkrywcza, a treść jest raczej przewidywalna. Jest w tej powieści jednak coś, co sprawiło, że przeczytałam ją już dwukrotnie, za każdym razem ciesząc się tą lekturą. Tchnie z tej książki jakiś optymizm, niekończąca się nadzieja na zmianę, wsparcie w podejmowaniu ważnych decyzji. I gdzieś cichutko siedzi tu wiara w to, że nic w naszym życiu nie dzieje się przypadkowo. 

Ogromnym plusem tej powieści jest jej wielowątkowość. Ludzkie losy przeplatają się tu bardzo naturalnie, a istnienie każdego bohatera ma znaczenie. Powiązania między postaciami, ich działania i sprzężenia budują przekonanie, że każda napotkana w życiu osoba ma na nas wielki wpływ. I płynie z tej powieści jeszcze jeden morał - nie ocenia się ludzi po pozorach. Pod każdą, nawet najgrubszą skorupą może kryć się człowiek-skarb.

Chociaż idea wydaje się naprawdę ograna, ta powieść ma w sobie to coś, co nie pozwala się od niej oderwać. Chociaż zakończenie jest nieco cukierkowe, czyta się bardzo przyjemnie. Autorka posługuje się pięknym, ciepłym językiem. To jest tak, jakby słuchało się czyjegoś kojącego głosu. A cudna okładka dodaje tej książce jeszcze więcej uroku. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Replika. 
 

***

Przepraszam za moją nieobecność. Mam jakiś przedziwny czytelniczy zastój, do tego licencjat, do tego choruję... Ale jestem i nie znikam z tego światka, o nie! ;-)

niedziela, 4 marca 2012

Stosisko wymiankowe

Powiem Wam szczerze, że kiepsko było. Nie jestem do końca zadowolona z akcji. Było ciasno, potwornie dużo ludzi i, co tu dużo mówiąc, bywało mało sympatycznie. Prawie dojścia do stołów nie było, a ludzie wyrywali sobie książki z rąk. A że nie jestem raczej agresywna, najsmaczniejsze kąski przepadły (Nigdziebądź Gaimana! :-( ). Ale cóż, wspólnymi siłami (z Adrianem, za co mu ogromnie dziękuję) uzbieraliśmy ten oto stos. Są tutaj książki wybrane i przeze mnie, i przez niego, wymieszane - rozdzielać ich nie zamierzam, bo bym chyba do głowy dostała ;-)
 
  • Yrsa Sigurðardótti - Weź moją duszę
  • Jonathan Carrol - Czarny koktajl
  • Pauline Simons - Droga do raju
  • Waldemar Łysiak - Francuska ścieżka
  • Halina Poświatowska - Opowieść dla przyjaciela
  • Robin Cook - Uprowadzenie
  • Clive Cussler - Atlantyda odnaleziona
  • Jacek Sobota - Padlina
  • Jack Higgins - Mroczna strona ulicy
  • Agnieszka Buda-Rodriguez - Kuba. Daleka piękna wyspa
  • Eugeniusz Paukszta - Ich trzech i dziewczyna
  • Gentry Lee - Świetlani posłańcy
  • Janusz Meissner - Czarna bandera
  • Karol Olgierd Borchardt - Krążownik spod Somosierry
  • Guy N. Smith - Szatański pierwiosnek (jakiś horror, na okładce jest uroczy truposz, którego nie sposób było nie wziąć... :P)
  • Joe Alex - Zmącony spokój Pani Labiryntu
  • Joe Alex - Śmierć mówi w moim imieniu
  • Joanna Chmielewska - Wyścigi
  • Joanna Chmielewska - Skradziona kolekcja
  • Jan Dobraczyński - Najeźdźcy
  • Z Wróblewski - Pod komendą "Gozdawy"
  • Włodzimierz Lenin (!) - Pisma tom 20. (nie pytajcie...)
  • Karol Grünberg - Szpiedzy Stalina
  • Guy N. Smith - Szatan
  • Tadeusz Łopalewski - Kaduk, czyli wielka niemoc
  • A.J. Cronin - Gwiazdy patrzą na nas
  • Thomas Stearns Eliot - Koty
Jak widać - kilka perełek, większość dziwna i nieznana... Znacie któreś z tych książek? (I proszę, nie pytajcie o tego Lenina. Nazwijmy to ciekawostką historyczną...)

Teraz muszę to jakoś na półkach ulokować, życzcie mi powodzenia ;-)

sobota, 3 marca 2012

"Pałac tajemnic" - Agnieszka Pietrzyk

Tytuł: Pałac tajemnic
Autor: Agnieszka Pietrzyk
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2011
Ocena: 7/10
 
Każdy pałac kryje jakąś tajemnicę. Małą lub wielką, zupełnie prozaiczną albo ponurą i mroczną, taką, której może czasami lepiej nie poznać. Jednak kiedy chodzi o podwójne morderstwo i zaginięcie, sprawa natrętnie domaga się wyjaśnienia.

Do barokowego, niszczejącego pałacu w Ponarach, który przekształcono na mieszkania gminne, przyjeżdża Alicja Prus, pisarka kryminałów. Chce napisać powieść o zbrodni, którego dokonano tu kilka tygodni temu i którego dotąd nie udało się wyjaśnić. Wprowadza się do feralnego mieszkania numer siedem, w którym zamordowano rosyjskie małżeństwo Reznikowów, i których córka, kilkunastoletnia Sonia zaginęła. Z rozmów, które przeprowadza z mieszkańcami pałacu, wyłania się coraz mroczniejszy i bardziej zagmatwany obraz tego, co wydarzyło się tamtego dnia. 

Lokatorzy pałacu stanowią w zasadzie cały przekrój społeczeństwa. Są tutaj alkoholicy, ofiary przemocy domowej, drobny gangster z ciężarną dziewczyną, przeciętny niezdara i jego głucha żona, profesor i znana skrzypaczka, jest też tajemniczy samotny mężczyzna i stara Żydówka. Każdy z nich jest inny, zna inne szczegóły i ma odmienne podejrzenia. Alicji pozostaje jedynie dotrzeć do najważniejszego - kto zabił? I gdzie podziała się Sonia?

Autorka miała bardzo dobry pomysł na klasyczny kryminał. Chyba większość z nas pociągają historie, w których kryją się mroczne tajemnice, a takie pałace mają w sobie jakąś moc przyciągania. Powiem więcej - książka ta nadaje się według mnie do przetworzenia na filmowy scenariusz. Mam nawet wizję, jak mogłoby to wyglądać. Mógłby powstać naprawdę interesujący obraz. 

Dlaczego więc moja ocena wygląda właśnie tak? Cóż... Długo zastanawiałam się, jak ocenić tę książkę. Chociaż pomysł według mnie jest naprawdę, naprawdę dobry, zawiodła nieco jego realizacja. Mam poczucie, że powieść ta jest nierówna stylistycznie. Fragmenty relacji mieszkańców pałacu są w większości udane. Autorka starała się indywidualizować język bohaterów zgodnie z ich pozycją społeczną. Wypowiedzi te są żywe, potoczyste, dynamiczne. Dzięki temu historia nabrała znamion realizmu. Jednakże mocno zgrzytały mi pozostałe fragmenty. Wydały mi się toporne, pisane suchymi, krótkimi zdaniami. Brakowało mi tam przymiotników i przecinków. Czytałam jednak wcześniej inne recenzje tej książki i spotkałam się z bardzo pozytywnymi opiniami o języku tej powieści. Może więc to po prostu kwestia gustu? Mnie to jednak dość przeszkadzało i utrudniało skupieniu się na narastającym napięciu. 

Dobrze wyszło pani Pietrzyk równoważenie głównej akcji wątkiem pobocznym - jest wpleciony znakomicie, nie przesycony ani zbyt skromny. Dzięki niemu Alicja staje się postacią z osobowością, z jakąś historią, w toku jej śledztwa bowiem jest ona zupełnie przezroczysta.

To niezbyt długa książka, w sam raz na wolny wieczór, by oderwać się od nijakiej rzeczywistości i zanurzyć w zieloności i jeziora Mazur. I muszę przyznać, zostając sama w domu po jej lekturze czułam się nieco nieswojo... ;-)

Za książkę dziękuję Replice.

piątek, 2 marca 2012

Marcowy stosik numer jeden ;-)

Może i moje tempo czytania w ostatnich dniach spadło, ale rozrost biblioteczki nie wypadł z rytmu ;-) Recenzencko dopisała Replika, należy się więc spodziewać w najbliższym czasie wpisów o tych właśnie książkach. Reszta to natomiast zabytki własne, które uszczupliły ostro mój i tak bardzo skromny budżet... Jak widać poniżej, zupełny misz-masz. Ale jest sporo perełek, co mnie bardzo cieszy.


Od góry: 
  • Olga Tokarczuk, Dom dzienny, dom nocny
  • Olga Tokarczuk, Moment niedźwiedzia - wydawnicza świeżynka!
  • Agnieszka Pietrzyk, Pałac tajemnic
  • Aneta Rzepka, Świat w pastelach Ingi - poznałam tę książkę jeszcze jako propozycję wydawniczą i śmiem mieć nadzieję, że moja sugestia miała choć maleńki wpływ na jej tytuł... A okładka jest bajkowa!
  • Ewa Zadara, Przepis na łapanie motyli
  • Ramsey Campbell, Zły wpływ
  • Jo Nesbo, Czerwone gardło - antykwariat (!)
 A teraz moje największe skarby!
  • Jacek Hugo-Bader, Dzienniki kołymskie
  • Edward Stachura, Dzienniki. Zeszyty podróżne (oba tomy!)
Ech, co ja się za Baderem i Stedem nachodziłam, to moje ;-) A to, co widać po lewej, co od Marka (Hłaski zresztą) się zaczyna, ten stos wędruje w niedzielę na wymianę Czytelniska... Nie, nie liczyłam jeszcze, ile tego jest ;-) Kto więc z Poznania i okolic, niech przybywa! 
W niedzielę pojawi się więc kolejne stosisko (w rozmiarze gigant, zapewne...). Wcześniej jednak trafi tutaj recenzja Pałacu tajemnic
Weekend będzie baaaardzo książkowy!